Dzisiaj byliśmy na strzelance. Duże ilości topniejącego śniegu i padający czasem przelotny deszcz sprawiły, że była to dość mokra strzelanka. Mimo to sporo się działo, więc spieszę z opisaniem kilku najciekawszych akcji.
Pierwsza fajna akcja to obrona drugiego budynku przez mój team. Przeciwnik okrążał go ze trzy razy, by się zbliżyć do nas. W czasie tej obrony wywaliłem dwa magazynki kulek. Była duża wymiana ognia. Kulki fajnie psztykały o drzewa i gałązki. Ciężko było kogoś trafić w tak gęsto zalesionym terenie.
Gdy przeciwnik przebił się w końcu pod budynek nie obyło się bez groźnych trafień z bliskiej odległości. Wtedy G wyłapał heda ode mnie. Sorki Kolego. Po zdobyciu przez nich budynku zrobiliśmy zamianę stron i mój team przeszedł do ataku.Ja, Misha i Mlekoo poszliśmy prawą stroną chcąc ściągnąć na siebie uwagę obrońców, a Vian i Kaczor poszli lewą stroną licząc, że uda im się bezpiecznie podejść pod budynek, gdy obrońcy skupią się na naszej trójce. Jednak przeciwnik nie dał się przechytrzyć i nici z naszego planu. Zaczęliśmy improwizować. Misha po tym mokrym śniegu zaczął się czołgać do budynku od prawej, a ja zacząłem okrążać budynek chcąc dostać się od tyłu. Moje maskowanie predatora zepsuło się. 😉 Czarne wdzianko mocno kontrastowało na tle śniegu i podczas tego mojego okrążania budynku ze dwa razy zostałem zdjęty.
Skoro skradanie nie przynosiło efektów postanowiłem wbić się na tak zwanej pełnej kurwie. Seria po oknach dla osłony i podbicie do rogu budynku. Tam przez okno zdjąłem Krisa czyszcząc pierwsze pomieszczenie. Podciągnąłem się na jednej ręce na okno (w drugiej trzymałem giwerę cały czas celując w głąb budynku) i dostałem się do środka. Przez drzwi z pierwszego pomieszczenia zdjąłem Jaq będącego w drugim pomieszczeniu. Wbiłem do drugiego pomieszczenia, zdjąłem Angelę, wpadłem do trzeciego, trafiłem G i koniec rundy.
Piękna, dynamiczna, szybka akcja. Sam nie wiem jak dałem radę to zrobić. Takie cielsko podciągnąć na jednej łapie i wykosić wszystkich w budynku w kilka sekund? Chyba emocje i adrenalina dały mi kopa.
Kolejna ciekawa akcja warta odnotowania to bardzo ryzykowne wejście Mishy do ostatniego budynku. Świr wlazł na drzewko, by z niego przedostać się na mur. Następnie po murze pokrytym śniegiem, wąskim na dwie cegły, trzy metry nad ziemią, przedostał się do okna na piętrze budynku, przeprowadzając zaskakujący atak z piętra.
Ogólnie na ostatnim budynku robiliśmy już tylko krótkie, szybkie jebanki.
Potem sesja lansu i śnieżne starcie z Angelą. Każde z nas zaliczyło glebę we śniegu i nacieranie ryja śniegiem. Ogólnie miałem niezły ubaw na całej strzelance. Mimo, że było krótko i mokro to i tak podobało mi się. Wróciłem ubawiony i sflagany jak nigdy. 😀