Ludziki

Wczoraj w miejscowości Twierdziń miał miejsce tragiczny wypadek. Pojazd do nauki jazdy wjechał pod pociąg. 18-letnia kursantka zginęła na miejscu, ciężko ranny instruktor trafił do szpitala.
Na wielu portalach można znaleźć tego newsa. I oczywiście dziesiątki komentarzy w stylu „że instruktor był pijany, że spał, że nie zauważył pociągu, bo łapał kursantkę za kolano, że to jego wina” itp.
Każdy kurwa taki wszechwiedzący jakby siedział z nimi w tej elce i wszystko widział. Nikt się nie wstrzyma z opinią do czasu wyjaśnienia sprawy. Nikt się nie zastanowi co się naprawdę mogło stać. Może faktycznie był to błąd instruktora, a może po prostu zasłabł, a może auto miało awarię? A może by tak okazać wyrazy współczucia bliskim nieżyjącej kobiety? A może by tak okazać wyrazy współczucia facetowi, który jeśli przeżyje, będzie musiał żyć z tym ciężarem? Nie. Po co? Lepiej wrzucać i oskarżać.
Kurwa, co za ludzie…

O, albo sytuacja, która się dziś w szpitalu wydarzyła. Oddział dziecięcy. Dzieciaki przebywają tu zazwyczaj z rodzicem/rodzicami lub babcią/dziadkiem.
Koło południa na oddział zostaje przyjęta ośmiomiesięczna dziewczynka. Matka z wyglądu 17-19 lat. Po jakimś czasie matka znika. Wśród innych matek pojawia się oburzenie, oskarżenia i plotki. Zaczynają same doglądać „porzucone” dziecko. Są oburzone postępowaniem młodej matki, cisną jej, plotkują, krytykują itp.
Po południu matka wraca z jakimiś klamotami dla dzieciaka. No i co? Nie porzuciła jej. Poszła po rzeczy dla niej. Okazało się, że młoda matka sama jest dzieckiem, że jest zagubiona w tej całej sytuacji, to ją przerasta, że potrzebuje pomocy.

Czy nie warto się czasem wstrzymać z osądami?

Może Ci się spodobać...

Twój e-mail nie zostanie opublikowany. Pola nazw i adresy e-mail są wymagane

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.