Podsumowanie dzisiejszej strzelanki z mojego punktu widzenia.
Mapa Oczyszczalnia, tryb CTF, ze 30 graczy.
Po stronie przeciwnej znałem 2 osoby i ze 3 tak z widzenia z jakichś innych strzelanek. Po naszej stronie, nie licząc chłopaków z ATFu, znałem tylko jedną osobę tak z widzenia, pozostałych widziałem pierwszy raz … no chyba, że już skleroza mnie dopada. W tym wieku to możliwe 😉
Nieznajomość ludzi nie przeszkodziła w dobrej zabawie. Napierdalanina była jak ta lala. Duża siła ognia, grady śmigających nad głową kulek, prutych z zadziwiającą prędkością i w niepojętej ilości. W niektórych akcjach byłem tak przyparty, że nie miałem się jak ruszyć, a ilość prutych w moim kierunku kulek przewyższała zapasy mojej całej amunicji 🙂
Sporo razy odwiedziłem respa, ale miałem też kilka fajnych trafień. Aż szkoda, że tym razem nie filmowałem strzelanki.
1. Zglebiony pod gradem kul, wystraszony, w sumie czekający na śmierć, dostrzegłem wreszcie koszącego nas od dłuższego czasu snajpera. W sumie to chuja go widziałem, dostrzegłem przemieszczający się krzaczek. Puściłem serię w stronę krzaczka, krzaczek krzyknął z bólu, po czym wybrałem head-a z innej strony 🙂
2. Trzymamy z ZZ sektor od południowej strony dużego basenu. Po jakimś czasie z naszej bazy w moim kierunku strzelają ludki z mojego teamu. Krzyczę do nich,
– WZ!
Graliśmy WZ vs inne mundury, ale nic to nie daje, strzelają nadal. Po którejś serii wstałem z gleby, żeby mogli mnie zobaczyć, pomachałem do nich i dopiero przestali strzelać 🙂 Za chwilę jeden z nich podbił do mnie żeby przeprosić.
– Luz, nic się nie stało. Jak sytuacja u was?
– Kontakt w krzaczorach po drugiej stronie basenu.
Kolega wrócił do bazy, a ja zacząłem lookać za basen. Po jakimś czasie dostrzegłem ruch po przeciwnej stronie basenu i już po chwili trafiłem dwóch.
Wspiąłem się na basen i przeszedłem kładką na jego drugą stronę. Srałem po gaciach żeby nie spaść, ale jakoś dałem radę.
Potem podbiłem pod środkowy silos i po chwili przez okno zdjąłem kolejnego na rogu długiego budynku.
Wskok do okopu przy długim i czekam chwilę by uspokoić oddech. Pot się leje do oczu, okulary parują, a tu słyszę ruch. Byłem szybszy. Zdjąłem następnego przez okrągłe okienko w długim białym korytarzu. Nagle dostrzegam na piętrze pierwszego silosu sylwetkę. Puszczam serię, pudło. Cholera, zdradziłem pozycję. Przemieszczam się. Znowu pojawia się sylwetka, znowu puszczam serię i znowu pudło. Tu nic nie zdziałam. Przez okrągłe okienko przepierdzielam się na plecach do białego korytarza w budynku. Odpoczywam chwilę. Nie wiem co robić. Wsparcie nie nadchodzi. Po chwili słyszę tupot w moim kierunku. Wypadam na skraj wejścia i jedną serią ściągam trzech biegnących w moją stronę, po czym błyskawicznie puszczam kolejną serię na piętro silosu i trafiam czwartego gracza, który okazał się koleżanką, której wcześniej nie mogłem trafić z okopu, po czym ginę od strzału piątego gracza, stojącego przy samym silosie. W ogóle go nie zauważyłem 🙂
Osiem fragów na jednym życiu. Nieźle 😉
Dzięki wszystkim za grę, było całkiem fajnie, do następnego.