Przed chwilą miałem ciekawe zdarzenie drogowe. Odwoziłem dzieciaka do przedszkola i na uliczce osiedlowej doszło do wymiany zdań z innym kierowcą. Facio jechał z lewej, ja z prawej. On trochę za szybko jak na strefę zamieszkania, ale zdążyłem przejechać przez skrzyżowanie i zająć prawy pas. Mogliśmy sobie jechać dalej obaj, ale facet daje po klaksonie, zatrzymuje się i coś tam pluje przez otwarte okno. Zatrzymałem się i ja, otwieram okno i pytam:
– O co chodzi?
– Jak jedziesz? Mam pierwszeństwo!
– No chyba prawa ręka, miałeś mnie z prawej strony, więc ja miałem pierwszeństwo, nie ma znaków czyli skrzyżowanie równorzędne.
– Gdzie równorzędne?
– No tu, wszędzie tu na osiedlu. Nie ma znaków czyli prawa ręka.
Facet popukał się w czoło – Ja mam pierwszeństwo. – i pojechał.
No tak. Pewnie dlatego, że jechał prosto to w jego przepisach on miał pierwszeństwo. 🙂
Prawa ręka
