Prostak, cham, burak, trzoda, wafel, palant, kutas, chuj. Czasami któreś z tych słów samo ciśnie się na usta widząc zachowanie niektórych kierowców na naszych drogach.
Dzisiaj byłem z kursantem w PT. Kończyliśmy już szkolenie, jechaliśmy ul. Śląska do ronda Sulejowskiego.
Jedziemy prawym pasem, przeznaczonym do skrętu w prawo, z zamiarem skrętu w prawo na krajową dwunastkę.
Przed wjazdem na rondo jest tam skrzyżowanie, na którym trzeba ustąpić pierwszeństwa pojazdom nadjeżdżającym z centrum miasta.
Lewym pasem wyprzedza nas dwóch typów w VW Tuareg tuż przed skrzyżowaniem, po czym zatrzymują się na środku skrzyżowania blokując przejazd pojazdowi będącemu na pierwszeństwie, który właśnie z centrum jechał.
I wszyscy stoimy. Ten jadący z centrum ma zablokowaną drogę, nie jedzie. Tuareg stoi. My stoimy chwilę orientując się w sytuacji, czekając na dalszy przebieg wydarzeń, co dalej pacjent z Tuarega zrobi. A tu nic. Wszyscy stoją.
No to ruszamy. Zbliżamy się do Tuarega, a tam kierowca wymachuje coś łapami w naszym kierunku. A co tam, niech se macha, może przed muchami się odgania. Zlewka i jedziemy dalej.
Dojeżdżamy do ronda i kierujemy się w prawo. Gość z Tuarega nadal coś do nas wymachuje i jedzie dalej po rondzie. My opuszczamy rondo sulejowskie, dojeżdżamy do kolejnego ronda i na nim jedziemy w lewo w ul. Wyzwolenia. Co się okazuje? Facet z Tuarega zawrócił na sulejowskim, dogonił nas i na ul. Wyzwolenia wjechał na lewy pas i jedzie równo z nami. Nie ma zamiaru wyprzedzić, skręcić, zwolnić, tylko jedzie równo z nami. Z przeciwka samochód zaczyna hamować, a ten kretyn z Tuarega jedzie równo z nami. My też zaczynamy hamować, a ten pajac w ostatniej chwili przyspiesza i wyprzedza nas doprowadzając niemal do czołowego zderzenia z pojazdem z naprzeciwka.
Rozumiecie coś z jego zachowania? O co mu chodziło, co chciał udowodnić, pokazać? Nie wiem. I myślę, że szkoda czasu na zastanawianie się nad tym.
Po prostu mieliśmy do czynienia z prostakiem za kierownicą.