Lubię gry FPP w klimatach II Wojny Światowej. Z ciekawością eksploruję fortyfikacje, zamczyska, fabryki, laboratoria. Ze strachem przedostaję się przez ostrzeliwane okopy i bombardowane budynki. Z dziką satysfakcją zestrzeliwuję hełmy z głów niemieckich wojaków.
W niektórych grach wiele motywów się powiela. Podobna historia, bohater, lokacje, zadania, przeciwnicy. Trochę to wkurza, ale z drugiej strony nie ma się co dziwić. Jak coś jest dobre to inni twórcy się na tym wzorują.
Przez te kilkanaście lat mojego giercowania kilka wirtualnych wojenek udało mi się już wygrać. Oczywiście wiele jeszcze walk mam do odbycia, ale dziś naszła mnie myśl na podsumowanie już tych odbytych.
Mortyr. Hmmm. Z pierwszej części pamiętam tylko lokację w jakimś kościele z lustrzaną posadzką. Pamiętam też, że pod koniec gry przeniosło mnie do przyszłości i klimat tam panujący to już nie mój gust. Niestety ta gra była dla mnie grą typu „przejdź i zapomnij”.
Mortyr 2. Niestety było podobnie jak z pierwszą częścią. Słaba gra i tyle. Spodobały mi się w niej dwie lokacje. Taka z klasztorem na szczycie góry i ta w której latało się helikopterem. Duża otwarta przestrzeń w górskiej dolinie z rzeczką. Ogólnie ten teren zapadł mi w pamięci i to jedyny powód dla którego MOŻE kiedyś wrócę do tej gry.
Mortyr 3. Budżetowa gierka z niezłą graficzką. Trochę denerwują skrypty, niewidoczne ściany, ale otwarte lokacje podobają mi się na tyle, że czasem wracam do tej gry.
Mortyr: Operacja Sztorm. Graficznie całkiem ładna gra, ale tak jakoś w niej ciasno i żadnej lokacji zapadającej w pamięci. Kolejna gra z typu „przejdź i zapomnij”.
UberSoldier 2 był zdecydowanie miodniejszy od Mortyra. Motywy w nim zawarte to oczywiście zrzynka z innych gier, ale muszę przyznać, że samo fragowanie było całkiem przyjemne. Pierwszy UberSoldier denerwował mnie swoimi błędami i poziomem trudności, ale druga część już całkiem nieźle dawała radę. Co prawda to też tytuły na góra dwa razy, ale o wiele przyjemniej mi się w nie grało niż w Mortyra. Dwie lokacje (Tybet i Wieża Antenowa) zapadły na tyle w pamięci, że jeszcze wrócę je odwiedzić.
Return to Castle Wolfenstein najbardziej przypadła mi do gustu. Fajna i ciekawie poprowadzona fabuła, różne misje, fajne lokacje. W RTCW najfajniej mi się grało, fragowanie sprawiało najwięcej satysfakcji, lokacje najbardziej zapadły w pamięci. To gra którą kilka razy już przeszedłem, a nadal do niej co jakiś czas wracam.
Wolfenstein 3D. Szczerze mówiąc ukończyłem ją dopiero w tym roku. Te X lat temu zatrzymałem się w okolicach trzeciego epizodu. Utknąłem w ciasnym labiryncie ścian. Oczywiście stosowałem zasadę przemieszczania się przy jednej ścianie, ale chęć odszukania wszystkich tajnych miejsc pochłaniała dużo czasu. A że miałem go co raz mniej to B.J. Blazkowicz zatrzymał się na kilka lat na jednym z poziomów. Dopiero w tym roku za sprawą grania w inne tytuły, które mnie lekko rozczarowały, postanowiłem wrócić po Blazkowicza. Z pomocą przyszedł NewWolf, dodatek do Wolfenstein 3D, dzięki któremu B.J. śmiga na OpenGL, ma znacznie więcej pixeli, wykonuje płynne ruchy myszą i ma do dyspozycji mapę. To dzięki niej udało mi się go wydostać z labiryntów zamku Hollehammer oraz odszukać jego sekretne miejsca. 😉
Wojna w większości powyższych gier dzieje się gdzieś tam w tle. Akcja rozgrywa się w jej czasie, ale ja nie uczestniczę w niej bezpośrednio. Ja jestem super wojak, walczę raczej sam niszcząc niecne plany wroga.
Natomiast Medal of Honor i Call of Duty to już zupełnie inne podejście do tematyki wojennej. Większy realizm, skupienie się na prawdziwych wydarzeniach, miejscach i bitwach. W swoim czasie gry dostarczyły dużo emocji i strachu. Tu nie dało się grać w pojedynkę, na hura. Gry skopały tyłek i dały do zrozumienia, że jestem tylko trybikiem w machinie wojennej.
Plaża Omaha i Stalingrad nie do wymazania z pamięci. Szkoda, że tylko za pierwszym razem gry dostarczyły tylu emocji. Szkoda, że ponowne granie to już nie to, ale fragowanie na flagi w Call od Duty 2 nadal dostarcza sporo frajdy. 🙂
W Wolfenstein dopiero zacząłem grać. W Wolfenstein: The New Order jak i inne gry z serii MOH i COD dopiero mam zamiar kiedyś zagrać, więc o nich napiszę kiedy indziej. Ukończę je, ukończę kilka innych gier, do kilku tytułów może wrócę i zrobię kolejne zestawienie. Jak na razie prowadzi RTCW.