Fortyfikacje – część 5
We wrześniu zgrały nam się urlopy i postanowiliśmy ruszyć na podbój bunkrów. Na pierwszy ogień poszły Mazury czyli Wilczy Szaniec. Był to jeden z najfajniejszych naszych wypadów. Niemal spontan. Killer wpadł mnie odwiedzić, gadka szmatka, padł pomysł wyjazdu, czemu nie, następnego dnia ustalenie planu zwiedzania, oblookanie mapy, zaplanowanie trasy dojazdu, zakup jedzenia i kolejnego dnia pojechaliśmy. To były tylko trzy i aż trzy dni. Zamek w Rynie i Reszelu, Twierdza Boyen w Giżycku, bunkry w Gierłoży i Mamerkach, śluzy w Leśniewie i prawie Fuleda. Prawie bo Fuleda okazała się naszą największą porażką. Nawet teraz, po latach, czasem używamy tekstu „Fuleda 2” jako określenie jakiejś naszej porażki, pecha, niepowodzenia w życiu. 😉 Przez godzinę tłukliśmy sie po kocich łbach. Dotarliśmy do wsi Fuleda, zatrzymaliśmy się niedaleko szlabanu blokującego dalszy przejazd. Podeszliśmy do jeziora i rozglądamy się za głazowiskiem. Jest tam Rezerwat przyrody nieożywionej Głazowisko Fuledzki Róg z kompleksem kilku tysięcy głazów narzutowych. Rozglądamy się, głazów, skał, kamieni nie widać. Dzień się kończy, my zmęczeni, głazów brak, no to wracamy. A po powrocie do domu okazało się, że wystarczyło przejść za ten szlaban jakieś 100m i znaleźlibyśmy owe głazowisko. 🙂