Jest trzecia rano. Boję się zasnąć. Z pół godziny temu obudziło mnie jakieś dziwne bulgotanie w klacie piersiowej. Zrobiło mi się gorąco, dostałem zimnych potów, ciężko mi się oddycha, jakby słoń siedział na klacie i takie drżenie, wręcz podskakiwanie mięśni na cyckach. Zaniepokojony budzę żonkę, że chyba coś nie tak z moją pikawą. Mierzymy ciśnienie i widać jak miernik pokazuje, że pikawa napierdala nierówno, gubi rytm. Czyżby zaczął się już ten etap choróbska o którym gadali lekarze, że to właśnie ten moment na operację? Czy może kosiarz już puka po mnie? Jeśli to kosiarz to po chuja mnie budzi? Nie może mnie zabrać we śnie? Tak bym tego nie czuł, bym nie był świadomy?
Oj Kiepsko się kurwa czuję. Fizycznie i psychicznie. Jak dotrwam rana to idę do lekarza. Może da jakieś prochy co przywrócą normalny rytm pracy serducha, bo to co teraz ono odpierdala nie jest fajne.
Pikawa
