Na wstępie muszę zaznaczyć, że nie jestem żadnym redaktorem czy dziennikarzem. Ponadto, nie jestem automaniakiem, nie interesuję się samochodami, prawie w ogóle się na nich nie znam. Dlatego ten art będzie relacją tego, co widziały oczy zwykłego człowieczka.
O 9:30 byłem na ul. Żelaznej. Fajny, szybki odcinek. Około 500-600m prostej drogi z lekkimi łukami i wzniesieniami. Nawierzchnia to takie sześciokątne betonowe kostki. Z jednej strony nasyp, z drugiej betonowy płot. Gdzieniegdzie wystają studzienki. Za ostatnim wzniesieniem koniec betonu i zaczyna się szuter. Lekko z górki, lekki łuk w prawo, przejazd przez tory, kawałek prostej i nawrót. Dla kibiców czy fotografów to bardzo fajny odcinek. Staje się na nasypie w jednym miejscu i widzi się odcinek betonowy, kawał prostej, zjazd w dołek i wypasioną chopę lub idzie się kilkadziesiąt metrów dalej i widać odcinek szutrowy z przejazdem przez tory oraz chopę od przodu.
Na rajdzie był ze mną mój koleś. Był pierwszy raz na takim rajdzie, więc na serio był zdrowo podjarany.:) Ach, ten ryk silnika, pisk opon, istny czad. A audice to wprost potwory. Ten warkot, ta praca silnika i tłumika. Z daleka było słychać, że jedzie monstrum. Słychać i czuć tą moc. Gdy przejeżdżały tuż obok, czuliśmy jak ziemia drży.

Bryki poginały niesamowicie i pięknie skakały. Po prostu szczęki nam opadały. Krzyczeliśmy jak świry z zachwytu widząc jak fury odrywają się od ziemi na chopach. JEEEAAAA!!! Wkurzałem się tylko, że aparat nie potrafił sprostać moim wymaganiom. Za wolny aparat albo za szybkie samochody.;) Śmignęło kilka aut, czekamy i czekamy. Jedna fajka, druga fajka i nadal nic nie jedzie. Postanowiliśmy pojechać na Białą Górę.
Byliśmy tak podekscytowani, że straciliśmy poczucie czasu. Nie wiem, o której byliśmy na miejscu, ale kolega stwierdził, że w odpowiednim czasie, bo znów mieliśmy okazję popatrzeć na mocniejsze samochody.
Na tym odcinku nawierzchnia jest asfaltowa, ale pokryta cieniutką warstwą piachu na środku i sporymi muldami po bokach drogi. W niektórych miejscach na poboczach, piachu jest tyle i jest on tak miękki, że można się zdrowo zakopać. Dlaczego? Dlatego, że jest to droga prawie na terenie kopalni piasku.
Biała Góra to kolejny szybki odcinek. Start, 150-200m prostej i skrzyżowanie z piaskową wysepką w kształcie trójkąta prawie na środku. Dalej 300-400m prostej i lekko z górki, łuk w lewo i … i więcej nie widać. Nie chciało nam się iść tak daleko, a musiało być daleko, bo gdy zgubiliśmy auto z zasięgu wzroku, pojawiało się ponownie po dłuższym czasie. Nie wiem, po 40s, 60s może po 1,5min? Dla mnie wszystko działo się szybko. Myślę jednak, że spory kawałek musiały jechać. Kiedyś jechałem tym asfaltem rowerem, za łukiem w lewo droga jest lekko kręta, pod górkę i po ok 2km kończy się w lesie.

Ja, jak i większość kibiców, skupiliśmy się na skrzyżowaniu. Jest tu dobre miejsce widokowe. Na skraju lasku, po prawej stronie drogi, na przeciw skrzyżowania, jest nasyp. Stoi się tu około 2m nad drogą i widać prostą od startu do skrzyżowania, prostą za skrzyżowaniem do zakrętu oraz samo skrzyżowanie. W tym miejscu samochody przejeżdżały 3 razy podczas jednej próby. Za każdym razem trójkątną wysepkę okrążały z innej strony. Jeśli chodzi o łuki i nawroty to naprawdę było tutaj, na co popatrzeć. Bryki cztero oraz tylno napędowe fajnie tu bokiem brały zakręty. Najfajniej wyglądały strugi piachu wylatujące z pod kół. Istny wypas.:)
Po jakimś czasie, odebrałem SMS-a od innego kolegi, który był właśnie na PCK-u. Napisał, że są tam fajne chopki, że fajnie się zderzaki urywają.;) Postanowiliśmy tam pojechać.
Na PCK próba była ustawiona na polu pod stadionem i pobliskim laskiem. Na terenie lasku nawierzchnia jest szutrowa. Na terenie pola, ubity piach, miękki piach i trochę trawy. Jeśli chodzi o kibicowanie to trudno się tu zdecydować gdzie stanąć, co oglądać. W samym lasku, kilka nawrotów, ale nie ma się gdzie ustawić by je wszystkie lub większość zobaczyć. Na polu droga prowadzi wzdłuż stadionu (w sumie to wielki nasyp piachu, wszyscy mówią na to stadion, bo kiedyś miał tu być), potem skręca lekko w prawo i oddala się od nasypu prowadząc w głąb pola. Można stanąć na środku pola przy zakręcie i obserwować większą część trasy, lecz mało dokładnie. Można też stanąć na początku pola i obserwować prostą za łukiem i kilka fajnych chop lub na polu przy lasku i podziwiać nawroty oraz jedną prostą przed łukiem. Oba miejsca są ciekawe.

Najpierw jakiś czas podziwialiśmy skoki samochodów. Jeden samochód wyskoczył widowiskowo jednak ciężko to zniósł. Nie widziałem tego, ale kolega opowiadał, że dość mocno zarył przodem. Rozwalony zderzak i chłodnica. Co jeszcze, nie wiem, ale już dalej nie pojechał. Po jakimś czasie nastąpił zastój, na starcie nie było żadnego auta, więc postanowiliśmy podskoczyć do domu na obiadek. Po powrocie na PCK postanowiliśmy popatrzeć na wiraże i nawroty przy lasku. Też było super. Tumany kurzu, jazda bokiem i kilogramy piachu wywalanego z pod kół. WOOOW!!! 🙂
W sumie impreza była udana, pogoda dopisała, było na co popatrzeć i było bardzo fajnie. Szkoda, że nie udało mi się uchwycić aparatem tych najciekawszych momentów, ale i tak było warto spędzić te kilka godzin na powietrzu i odczuć te emocje. Kolega powiedział, że na następny rajd muszę koniecznie go zabrać i że on też weźmie aparat. Drugi kolega stwierdził, że jeśli kolejny rajd odbędzie się w dniu wesela jego kuzyna, to i tak przyjdzie na rajd. 🙂